Zakłócać
Albo Nie Zakłócać?
Oto Jest Pytanie!
Madziocha wszedł i zasalutował.
-Melduje posłusznie, Obywatelu
Sierżancie, że starszy obywatel, pod wpływem substancji, stoi i
krzyczy, awanturuje się! - przełożony z trzaskiem ostawił termos
pod biurko.
-Co? Co krzyczy?
-Krzyczy różne takie!
Obywatelu Sierżancie!
-A głośno krzyczy on?
-Stoi na cokole pomnika i bardzo
krzyczy! Znaczy... zakłóca!
-A.., zakłóca? A co krzyczy
on? - zapytał sierżant w pośpiechu wciągając pokaźny brzuch, by
dopiąć pas na mundurze. - Tu milicjant wyjął notatnik i głośno
wydukał: „Niech żyje Żubrówka!” oraz: „Żytniówka
dla każdego!”
-Eee, co Wy mi tutaj! Weźcie Waldka i
zdejmijcie faceta z cokołu.
-Kiedy on się uparł i daje odpór!
-Jak to uparł się?
-No, mówi, że nie zejdzie, a
wejść tam nie ma jak....
-No, jak on tam wszedł?
-Tego nie wiem, pijany...
-A, jak pijany to pewnie jakoś
wszedł. Wezwijcie pożarną, niech oni się tym zajmą.
-Tak jest Obywatelu Sierżancie! Ale
my próbowali z Waldkiem... Powiedzieli, że polityczna sprawa
– to nie ich.
Gdy kapral Madziocha przybył na
miejscu była tam już i straż pożarna i pogotowie i ze trzy
radiowozy. Strażacy grali w karty, panowie z pogotowia popijali coś
z termosu, milicjanci palili sporta za sportem, a staruszek krzyczał
zachrypniętym głosem, że: „Wyborowa dla Ludzi Zdrowa” - czy
jakoś tak. Co było robić? Tłumek gapiów się zbierał –
tak być nie mogło. Włączył megafon:
-Proszę się rozejść! Tu nie ma nic
do oglądania! - odpowiedział mu śmiech. To nie poprawiało humoru
Madziosze.
-Czego nie zdejmiecie tego elementa z
pomnika? - zapytał sierżant.
-Jak?
-Macie drabinę? Albo coś w tę
mańkę?
-Mamy.
-I?
-I podlewamy kwiaty w Łazienkowskim.
Jutro 1-go maja mamy, a ZOMO pompki wysiadły.
Wściekły sierżant podszedł do
Poloneza pogotowia i zadał podobne pytanie. Niestety, oni bardzo
chętnie, ale pogotowie ratunkowe nie dysponuje drabinami. Jak im
doprowadzą delikwenta – ci zrobią swoje.
Tłum robił się coraz większy.
Przyjechały już suki, ktoś rzucił jajkiem, inny ktoś krzyknął
coś o „wolności” - zrobiło się niebezpiecznie. Zadzwonił
telefon: „Co tam się, kurwa, dzieje?”. Władza pyta - władza
odpowiada: „Wszystko pod kontrolą, Towarzyszu Pierwszy
Sekretarzu!”.
Zomowców aż rwali się do
roboty, tylko patrzeć awantury, sierżant też nie był zadowolony, trzasnął krótkofalówką, lecz wcześniej wyraził się mniej więcej tak:
-O, kurwa! O, kurwa! - to jego słowa.
Zomowcy szybko i sprawnie odseparowali
staruszka od gapiów zgrabnym korowodem. Jednak staruszek wciąż
tkwił na pomniku i krzyczał swoje, a krzyczał ile mógł,
ile sił w płucach.
-Co tu robić? Co tu robić? - mruczał
pod nosem kapral. - Trzeba pod paragraf podciągnąć jakiś...
-Proszę się rozejść! - zakrzyczał
głos przez megafon.
-A czy ja o to Pana prosiłem? Dawno
się ze starą rozszedłem! a Pan?
-Złaź, bo cię zdejmiemy! Użyjemy
przymusu bezpośredniego!
-Raczej bezpośredniego nie, bo nie
macie jak wleźć na cokół, możecie mi naszczekać! - Madziocha milczał, co wykorzystał
szybko oprawca i zakrzyknął:
-Nie odszczekasz się, nie
odszczekasz?!
Tłumek zrobił się pokaźny, humor w
tłumku dosyć zabawny. Zaczęto nawet staruszka dopingować,
wreszcie skandować i śpiewać „na gór szczycie”. Na to
dziadek odśpiewał najgłośniej jak potrafił: „Nie mam żalu do
nikogo!”. Sierżant poprosił o pastylki z krzyżykiem, po czym
połknął wszystkie. Widząc to, staruszek zaczął się jeszcze
głośniej śmiać i zawył:
-Uuuaa! Vade retro satana! Krzyża się
władza ima!? Musi źle jest bardzo z głową! - tłum zawtórował
śmiechem. Tego kapral Madziocha znieść nie mógł i schował
się do stojącego nieopodal Milicyjnego Stara. To zresztą
pogorszyło sytuację. Tym razem cały zebrany tłum zaczął
skandować: „Pies w budzie! Pies w budzie! Do budy, małpoludy!
Buda! Buda!” i temu podobne. Drugiego telefonu nie było. Zajechała
czarna Wołga.
Koniec Części
Pierwszej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz