czwartek, 18 lutego 2016

Ratujcie Redutę Ordona


 Stanął pod drzwiami z napisem: „informacja”. Zapukał grzecznie. Strzepnął coś z kufajki.
-Mogje, sianowna pani kerowniczko? - Beretkę miął nerwowo w dłoni.
-Pan wchodzi.
Kulturalnie wytarł gumofilce we wskazaną wycieraczkę, a przy okazji własny nos – rękawem.
-Ja do Reduty Ordony.
-Ordonówny, jak już.
-Bardzo sianowne paniom kerowniczkje psieprasiam, ja do Reduty Ordonówny.
-W celu? - pociągnęła nosem, wyjęła demonstracyjnie jakiś flakon i rozpyliła coś w powietrzu.
-W celu, azieby z niom omówić sprawę zwałki.
-Jakiej zwałki?
-Zwałki nawozu zez wywrotki...
-Nawozu? Ale o co chodzi? Co mnie to? - kobieta wyraźnie się zdenerwowała, przestała piłować paznokcie.
-Pani kerowniczka widzi kwit? - pokazał zababrany papierek, a następnie odczytał fragment na głos, mocno przy tym dukając. - Ładun...ek zrzu...cić w War..siawie, na Re...ducie Ordona... Ordonównie, się znaczy. O! Pani słyszy?
-Ale tak na kobietę zaraz? O, Jezusie słodki! A co ona winna? Co zrobiła?
-Ja tam nie wiem, ja tylko jeźdźe na wywrotce. Karzą zziucam, nie kazią nie zziucam. Mozie komuś fagasa wyrwała? Ja tam nie wiem. Napisali, że w Warsiawie, ale nie napisali gdzie kobite znaleźć, no to pomyślałem, zie w informacji zasięgnę. Znaczy informacji. - znów wytarł nos rękawem.
-Pan poczeka. - Przyłożyła słuchawkę do ucha, ale tak fachowo to zrobiła, że nawet na chwilę nie przestała piłować paznokci. - Pani Zosiu? Pani sprawdzi, czy w książce jest Reduta Ordonówna. - Nastała cisza, krótka cisza. - Że jak? Renata? Ordon? Pani Zosiu, pani mi da adres...

Jak to mawiają; „Obrzucaj gnojem, a na pewno coś się przylepi”. Nie wiem, czy coś się pani Renacie przylepiło, ale raczej musiało, bo następni kierowcy mieli już adres. Jeszcze przez długie lata całą ulicę Gnojną nazywano.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz