Stanął pod drzwiami z
napisem: „informacja”. Zapukał grzecznie. Strzepnął coś z
kufajki.
-Mogje, sianowna pani
kerowniczko? - Beretkę miął nerwowo w dłoni.
-Pan wchodzi.
Kulturalnie wytarł
gumofilce we wskazaną wycieraczkę, a przy okazji własny nos –
rękawem.
-Ja do Reduty Ordony.
-Ordonówny, jak już.
-Bardzo sianowne paniom
kerowniczkje psieprasiam, ja do Reduty Ordonówny.
-W celu? - pociągnęła
nosem, wyjęła demonstracyjnie jakiś flakon i rozpyliła coś w
powietrzu.
-W celu, azieby z niom
omówić sprawę zwałki.
-Jakiej zwałki?
-Zwałki nawozu zez
wywrotki...
-Nawozu? Ale o co chodzi?
Co mnie to? - kobieta wyraźnie się zdenerwowała, przestała
piłować paznokcie.
-Pani kerowniczka widzi
kwit? - pokazał zababrany papierek, a następnie odczytał fragment
na głos, mocno przy tym dukając. - Ładun...ek zrzu...cić w
War..siawie, na Re...ducie Ordona... Ordonównie, się znaczy. O!
Pani słyszy?
-Ale tak na kobietę
zaraz? O, Jezusie słodki! A co ona winna? Co zrobiła?
-Ja tam nie wiem, ja
tylko jeźdźe na wywrotce. Karzą zziucam, nie kazią nie zziucam.
Mozie komuś fagasa wyrwała? Ja tam nie wiem. Napisali, że w
Warsiawie, ale nie napisali gdzie kobite znaleźć, no to pomyślałem,
zie w informacji zasięgnę. Znaczy informacji. - znów wytarł nos
rękawem.
-Pan poczeka. -
Przyłożyła słuchawkę do ucha, ale tak fachowo to zrobiła, że
nawet na chwilę nie przestała piłować paznokci. - Pani Zosiu?
Pani sprawdzi, czy w książce jest Reduta Ordonówna. - Nastała
cisza, krótka cisza. - Że jak? Renata? Ordon? Pani Zosiu, pani mi
da adres...
Jak to mawiają;
„Obrzucaj gnojem, a na pewno coś się przylepi”. Nie wiem, czy
coś się pani Renacie przylepiło, ale raczej musiało, bo następni
kierowcy mieli już adres. Jeszcze przez długie lata całą ulicę
Gnojną nazywano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz