Jak
Żwirek i Muchomorek bardzo się zdenerwowali
Skrzaty to niezwykle spokojne stworzenia, a najspokojniejszymi skrzatami byli Żwirek i Muchomorek. Jednak w życiu nawet najspokojniejszego skrzata pojawić się może chwila, gdy ten będzie musiał dać komuś w mordę.
Żwirek i Muchomorek obudzili się jak zwykle bardzo wcześnie. Słońce dopiero wstawało, rosa okrywała dach domku, a mgła zakrywała jeszcze wszystko dokoła.
-Zimno mi! - zajęczał Muchomorek.
-Zrobię nam gorącej herbatki!
-Z rumkiem, z rumkiem, Żwirku!
Na szczęście piecyk przez noc nie zagasł i już za chwilę w całym domku pachniało herbatką z rumem.
-Ojej! Jakże ona przepięknie pachnie, Żwirku!
-Tak, Muchomorku, coś mi się wydaje, że to najlepsza herbatka z rumkiem jaką piliśmy!
Przyjaciele długo pili swoją herbatę, delektując się każdym łykiem.
-Muchomorku, mgła jeszcze sobie nie poszła…
-Ona chyba w ogóle dzisiaj nie chce sobie iść, Żwirku!
Otworzyli drzwiczki najciszej jak umieli i wyjrzeli z domku.
-Ojej, ona i tutaj jest, Muchomorku – szepnął Żwirek.
-Wiesz co, Żwirku, udawajmy, że jej nie widzimy, to może sobie sama pójdzie?
I tak też zrobili. Zaparzyli sobie jeszcze herbaty, usiedli przy oknie i w ogóle nie zwracali na mgłę uwagi. Mijały godziny, a mgła wcale iść sobie nie chciała. Skrzaty zaczęły się już całkiem poważnie martwić i postanowiły sobie solennie, że wyjdą z domku i zrobią z tym wszystkim porządek.
-Ojej! Żwirku! Coś mi się zdaje, że to wcale nie jest mgła!
-Muchomorku, to dym jest przecież!
-Ojej! A jeśli to las nam się pali?!
-Musimy ratować las, Muchomorku!
-Ależ to dym z naszej polanki, Żwirku! Trawę wypala łobuz jakiś!
I rzeczywiście, na polance leżał sobie Żuczek Gnojony i sobie trawę palił.
-Myśleliśmy, że się pali, bo dymu tyle w całym lesie, a to ty sobie palisz tutaj w najlepsze!
-Jeśli myślicie, że się z wami podzielę, to bardzo się mylicie.
-Ależ my wcale niczego od Ciebie nie chcemy!
-Chcemy tylko, żebyś sobie poszedł i zabrał swój dym z lasu! - krzyknął Żwirek.
-Będę palił, gdzie mi się podoba!
-Czekaj no tylko, ty draniu! - zdenerwował się Muchomorek.
-Zostaw, Muchomorku! Nie warto!
Bardzo smutni wracali przyjaciele do swojego domku.
-Mam świetny pomysł, Muchomorku! My też sobie zapalimy!
-To bardzo dobry pomysł, Żwirku!
Niestety bardzo szybko humorki znów się popsuły naszym skrzatom.
-A gdzie się podziały nasze krzaczki, Muchomorku?
-Nie ma ani jednego! Ani jednego! Wodniczek! To Wodniczek nam podprowadził krzaczki, Żwirku!
-Ojej! I co my teraz zrobimy?
Cały wieczór Żwirek z Muchomorkiem szeptali o czymś przy herbatce z rumkiem. W nocy długo spać nie mogli, albo nie chcieli. Czegoś szukali w piwnicy i na strychu czegoś szukali, wynieśli coś z altanki, ale tak, by nikt nie widział. Bladym świtem Żwirek i Muchomorek w grobowych nastrojach wyruszyli szukać Żuczka. Nie musieli szukać daleko, bo ten znów leżał sobie na polance w kłębach szarego dymu.
-Skąd masz trawę, draniu! - zakrzyknął Muchomorek łapiąc Żuczka za klapy marynarki. Temu okulary spadły z nosa, a Żwirek niewiele myśląc strzaskał je butem.
-Skąd masz trawę, złodzieju jeden! Draniu!
-Ależ panowie! To jakieś nieporozumienie! To jakaś pomyłka!
-Już ja wiem, kto tu jest pomyłka! Draniu!
-Do worka z nim, Muchomorku! Do worka!
Gdy Żuczek wylądował już w worku, przyjaciele postanowili chwilę odpocząć. Uczciwie podzielili się resztką skręta i już dźwigali worek, już pogwizdując maszerować mieli dalej, gdy na polankę wpadła Rusałka:
-Dzień dobry, Żwirku! Dzień dobry, Muchomorku!
-A dzień dobry, Rusałko! Dzień dobry!
-Jak się masz, Rusałko? - dorzucił Muchomorek.
-Co Wy tam niesiecie w tym wielkim worku?
-Nie twój zasr… - tu przerwał Muchomorkowi Żwirek:
-A nic, takie tam... na kupę kompostową, Rusałko. - co mówiąc grzmotnął łokciem w worek.
-Nie widzieliście może Żuczka, przypadkiem?
-My? Nieee… Skąd.. Dlaczego byśmy mieli?
-Bardzo chcielibyśmy z Tobą porozmawiać, Rusałko, ale bardzo się spieszymy. Bardzo Cię lubimy, Rusałko.
-Tak, tak, bardzo Cię lubimy, Rusałko! - dorzucił Żwirek dźwigając worek.
-No nic, to ja już sobie lepiej pójdę…
-Tak, tak, już lepiej sobie idź!
-Bardzo Cię lubimy, Rusałko! - dorzucił Żwirek.
Worek był coraz cięższy, a do stawu coraz dalej. Na pewno by się przyjaciele po drodze zmęczyli, więc tak na wszelki wypadek postanowili odpocząć jeszcze odrobinkę.
-Wypuście mnie, bardzo was proszę! - zapiszczał błagalnie worek.
-A oddasz nam nasze krzaczki?
-A oddasz krzaczki, draniu!? - powtórzył Muchomorek.
-Bardzo bym chciał, ale nie mogę!
-Dlaczego niby nie możesz?
-Właśnie! Dlaczego niby nie możesz, draniu!? - znów powtórzył Muchomorek.
-Nie mogę oddać krzaczków, bo ja ich wcale nie mam!
-A kto ma nasze krzaczki?
-No właśnie! A kto ma nasze krzaczki, draniu jeden!?
-Nie wiem nic o waszych krzaczkach!
-To skąd miałeś skręta?
-A właśnie! Skąd miałeś skręta, draniu!?
-Mam skąd wszyscy mają! Od Rusałki! Wypuście mnie!
Tego już było za wiele. Ani Żwirek ani Muchomorek nie wiedzieli, któremu bardziej się krew ze złości zagotowała. Pobiegli ile sił w nogach z powrotem na polankę. Aż podskoczyli ze złości na widok Rusałki, właśnie pieniądze liczyła. Zobaczyła dwa wściekłe skrzaty i rzuciła się do ucieczki.
-Stój! Stój Rusałka!
-Stać! Pieprzona Rusałka! Draniu!
-Draniu?
-Ech!
Gonić ją!
Ile sił w nogach Muchomorek biegł przed siebie, także ile sił w nogach biegł Żwirek. Dyszeli ze złości i ze zmęczenia. I już prawie Rusałkę dogonili, gdy ta zatrzymała się nagle i z całej siły uderzyła torebką Muchomorka w nos, po czym wzbiła się w powietrze i tyle ją widziano. Zdążyła jeszcze tylko pokazać skrzatom środkowy palec.
-Ojejku! Nos mi złamała, Żwirku! Nos mi złamała!
-Zobaczysz! Wyrwiemy ci skrzydełka, draniu! Złodzieju jeden!
-Nos mi puchnie, Żwirku! Na pewno złamała mi nos!
-Powąchasz kleju i nos będzie jak nowy! Ale co my zrobimy bez naszych krzaczków?
-Trzeba będzie znów pójść do szkoły, Żwirku.
Nie musieli jednak nasi przyjaciele iść do szkoły. Jeszcze tego samego wieczora przyszła Rusałka z Żuczkiem, przynieśli nie tylko wszystkie krzaczki, ale i litra, i coś na zagryzkę. Było bardzo wesoło. Nad ranem Rusałka właśnie zbierała się do wyjścia i czegoś szukała w torebce, co widząc Muchomorek zapytał:
-Tego szukasz, Rusałko? - i pokazał Rusałce jej własne skrzydełka.
-Będziesz miała nauczkę! Draniu! - dorzucił Żwirek.
Ile sił w nogach Muchomorek biegł przed siebie, także ile sił w nogach biegł Żwirek. Dyszeli ze złości i ze zmęczenia. I już prawie Rusałkę dogonili, gdy ta zatrzymała się nagle i z całej siły uderzyła torebką Muchomorka w nos, po czym wzbiła się w powietrze i tyle ją widziano. Zdążyła jeszcze tylko pokazać skrzatom środkowy palec.
-Ojejku! Nos mi złamała, Żwirku! Nos mi złamała!
-Zobaczysz! Wyrwiemy ci skrzydełka, draniu! Złodzieju jeden!
-Nos mi puchnie, Żwirku! Na pewno złamała mi nos!
-Powąchasz kleju i nos będzie jak nowy! Ale co my zrobimy bez naszych krzaczków?
-Trzeba będzie znów pójść do szkoły, Żwirku.
Nie musieli jednak nasi przyjaciele iść do szkoły. Jeszcze tego samego wieczora przyszła Rusałka z Żuczkiem, przynieśli nie tylko wszystkie krzaczki, ale i litra, i coś na zagryzkę. Było bardzo wesoło. Nad ranem Rusałka właśnie zbierała się do wyjścia i czegoś szukała w torebce, co widząc Muchomorek zapytał:
-Tego szukasz, Rusałko? - i pokazał Rusałce jej własne skrzydełka.
-Będziesz miała nauczkę! Draniu! - dorzucił Żwirek.
Oj,mściwe skrzaciki,mściwe...ciekawe czy pamiętliwe?.Mam nadzieje,że dowiemy się z cdn.Zabawna bajeczka,pobudzająca wyobrażnię Powiedziałabym,że to całkiem nowa forma bajki-kryminalnej.Pomyśl o dodatkowej postaci detektywa .Gratuluję!
OdpowiedzUsuńZnam kilku (kilka?) skrzatów, są niewiarygodnie złośliwi (złośliwe?), ale za to je cenię. Obawiam się, że nie lubią mówić o sobie "one". Cóż poradzić?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń