Któż nie
słyszał o wróżkach, które zabierały dzieciom zęby, a
zostawiały pieniądze? Bardzo ładna i ciekawa to bajka, szkoda
jednak, że tylko bajka… Nieco inaczej wyglądała ta historia,
chociaż Zębowa Wróżka jest jak najbardziej historyczną
postacią.
Wszystko zaczęło się dawno temu, kiedy jeszcze w
krainie fiordów pomoc socjalna nie stała na najwyższym poziomie.
Konstytucja przewidywała wprawdzie wypłacanie becikowego każdemu
dziecku i to zupełnie za darmo, jednak czasy były trudne i wróżki
pracujące w pomocy społecznej musiały jakoś wiązać koniec z
końcem. Roznoszenie pieniędzy dzieciom wcale nie było rzeczą
prostą, zwłaszcza w zimie. Niejedna wróżka utopiła się w czasie
sztormu, niejedna spadła z nieba w czasie burzy, a i w górach do
tej pory można znaleźć zagubione, drobne szkielety ze skrzydłami.
Nie było wróżkom łatwo, oj nie było.
Frigga Kardynalsson
była bardzo przedsiębiorczą wróżką, choć pracowała od
niedawna. To dzięki niej wróżki otrzymały dotacje z Unii
Fairytalskiej, kombinezony aerodynamiczne i skrzydła o skośnym
układzie. To wszystko jednak nie poprawiło trudnej sytuacji
lokalnego MOPS'u (Ministerstwo Ostentacyjnej Propagandy Sukcesu –
Wróżkowa Pomoc Społeczna podlegała właśnie temu ministerstwu),
ponieważ niedawno postanowiono przenieść siedzibę do Starego
Zamku, a jak by tego było mało, trzeba było płacić krasnoludkom
za prowadzenie księgowości. Trzeba Wam wiedzieć, że biurokracja
była wtedy straszna, a krasnoludki bardzo chciwe. Sam gabinet
prezesa zajmował całą salę tronową. Ze względu na kłopoty
finansowe właśnie, ustalono, że becikowe płacić się będzie
„dzieciom jedynie i to po uprzednim zdeponowaniu zęba” (dz. ust.
nr. 231/12/c). Interpretację prawa pozostawiono lokalnym komórkom.
I tu właśnie zaczyna się nasza historia.
Wróżki ochoczo
wzięły się do pracy. Magazyny przepełnione były zębami.
Podpisano umowy na sprzedaż zębów m.in.do Państwa Środka, a tam
wyrabiano z nich dziurkacze, korale, sztuczne szczęki, pamiątki,
zabawki, gryzące czapki i bogowie jedni wiedzą co jeszcze…
Wróżkom zaczęło się powodzić nieco lepiej, ba! Niektóre nawet
przytyły i to na tyle, że potrzebowały dłuższego pasa
startowego, a każdy bagaż podręczny podlegał dodatkowym opłatom!
Fridda szybko zaczęła zwracać na siebie uwagę koleżanek.
Codziennie pojawiała się w innej kreacji, słynęła z największej
kolekcji bucików i, w przekonaniu większości personelu, zoperowała
sobie nosek.
To mniej więcej wtedy zaczęły dziać dość
dziwne historie. Znacznie wzrosło zapotrzebowanie na sztuczne
szczęki i tarki do jabłek. W samym Starym Fiordzie sprzedaż
sztucznych szczęk wzrosła do 67 koma 7 procenta! Protetycy mieli
tak dużo pracy, że odkupowali zęby od wróżek (niejednokrotnie
nielegalnie). Rozwinął się czarny rynek. Ceny złota nagle
podskoczyły, cenny kruszec coraz częściej rozświetlał
uśmiech ludu. Pojawiły się pytania, a gdy pojawiają się
pytania, muszą pojawić się i anonimy. Stosy donosów zasypywały
Ministerstwo Prawdy i Porozumienia Wewnętrznego. Powstała Specjalna
Komisja Śledcza do Spraw Protetycznych i Bezzębnych. Posiedzenia
jawne i tajne trwały całymi latami, donosy się mnożyły, plotki
się rodziły i nic z tego nie wynikało. A Fridda jak kwitła - tak
kwitła. Rzuciła pracę, wyszła bogato za mąż, zamieszkała w
Pałacu pod Blaszką, stała się znaną w świecie blogerką modową.
Nie wyobrażano sobie porannych wiadomości, bez słowa o Friddzie. I
wtedy zaczęły się kłopoty naszej bohaterki. Paparazzi nie
odstępowali jej ani na krok. W gazetach roiło się od plotek,
wspominano o bankructwie, depresji, kłopotach małżeńskich i
mówiono coraz głośniej o „aferze zębowej”. Rojalistyczny rząd
upadł, a władzę przejęły krasnoludki. Patria Krasna i Ludzka,
obiecywała rozliczyć wszelkie afery i wylać lewaków. MOPS stracił
dofinansowanie. Z każdym groszem należało się liczyć. Zaczęto
nawet liczyć i mierzyć każdy ząb i to właśnie doprowadziło do
wykrycia szokującej prawdy. Szacowało się, że jedynie 94 koma 9
procenta zmagazynowanych zębów jest zębami mlecznymi. Większość
zębów pochodziła z niewiadomych źródeł i nie posiadała
banderol. Zaczęły się przeszukania w domach wróżek. Areszty
zapełniały się aferzystkami i aferzystami. Ceny zębów nagle
wzrosły. Zastraszeni obywatele zaczęli głośno mówić. Komisja
Śledcza trafiła na trop.
Fridda stanęła przed Komisją
Śledczą Krasnoludkową. Oto fragment stenogramu:
Antoni
Mataczyrewicz (Krasna i Ludzka):
-Czy kiedykolwiek rozmawiała
Pani z Gnomem Gnomowiczem Gnomoputinem?
Fridda
Kardynalsson:
-Nie znam żadnego gnoma do … (niezrozumiale).
Znaczy.., tyle co z gazet.
Antoni Mataczyrewicz:
-To
ciekawe, bo na Pani bilingu widnieje numer Gnomoputinowa…
Fridda
Kardynalsson:
-Zapewne
pomyłka. Dzwonią do mnie setki osób, jestem znaną…
Antoni
Mataczyrewicz:
-Nie pytamy się komu jest Pani znana, ale czy
zna Pani Gnomoputinowa!
(…)
-Na Pani skrzydłach
znaleziono śladowe ilości ładunków wybuchowych. Skąd one się
tam wzięły, te ładunki?
-Nie
wiem nic o żadnych ładunkach!
-Ciekawe. Aha…
(…)
Proces
był poszlakowy i głównie opierał się na donosach i opiniach
krasnoludzkich ekspertów. Jedynymi dowodami w sprawie był
zabezpieczony brak zęba u Helgi Mohersson, złamany dukat, którego
rzekomo Friedda wręczyła Janowi Sługussowi, kamerdynerowi w/w
Helgi Mohersson, oraz funt kłaków, zabezpieczony przez
funkcjonariuszy CBA (Cech Budowniczych Afer), a który miał być
wręczoną przez Friddę łapówką, przyjętą przez Prezesa MOPS'a,
Maszciplacka Cienkoprzędka. Kadrynalsson została skazana na 12
wiosen pobytu w uzdrowisku o zaostrzonym rygorze: Cicho
Synku.
Sprawa ucichła. Popyt na szczęki zmalał, ceny złota
się unormowały, liczba bezzębnych obywateli spadła znacząco i
właściwie nikt już nie pamiętał, że była jakaś afera zębowa.
Wtedy właśnie ukazała się, napisana w więzieniu, książka
Friddy: „Ząb, zupa, dąb – kulisy afery zębowej”. Afera
wybuchła na nowo. W swojej książce Fridda dokładnie opisuje
mechanizm afery, powiązania i układy świata biznesu, polityki i
stomatologii. Wznowiono posiedzenia Komisji Śledczej. Oto fragment
przesłuchania Friddy:
Antoni Mataczyrewicz (Krasna i
Ludzka):
-Czy zechciałaby Pani opisać nam mechanizmy działania
grupy przestępczej, której Pani przewodziła?
Fridda
Kardynalsson:
-Wypraszam sobie określenie „grupa
przestępcza”. Wszystko odbywało się zgodnie z prawem!Nigdy nie
robiłam niczego nielegalnego!
Antoni Mataczyrewicz:
-To
niezmiernie ciekawe! A na jakiej podstawie Pani śmie twierdzić, że
Pani działanie było zgodne z panującym prawem?
Fridda
Kardynalsson:
-W ustawie było wyraźnie zapisane: „...dzieciom
jedynie i to po uprzednim zdeponowaniu zęba” (dz. ust. nr.
231/12/c)...
Antoni Mataczyrewicz:
-Gdzie w treści ustawy
jest mowa o tym, że można przemocą wyrywać zęby
staruszkom?
Fridda Kardynalsson:
-Nigdy nie twierdziłam,
że zęby były usuwane przemocą! Za każdy ząb płaciliśmy
zgodnie z obowiązującymi stawkami! To sami obywatele prosili o
usuwanie zbędnych zębów! W ustawie napisano: „dzieciom”,
nigdzie nie był wymieniony wiek dziecka! Wszyscy jesteśmy czyimiś
dziećmi!
(...)
Antoni Mataczyrewicz:
-Gdzie w treści
ustawy jest mowa o tym, iż można kraść złote zęby?
Fridda
Kardynalsson:
-(...) Nigdzie nie było napisane, że takie to a
takie zęby można deponować, a takich to a takich zębów deponować
nie można. Zdażało się, że.. że deponowaniu… ulegały także
sztuczne zęby, także złote.
Antoni Mataczyrewicz:
-Czyli
przyznaje Pani, że złote zęby były przedmiotem kradzieży?
Fridda
Kardynalsson:
-Depozytami! Refundowanymi depozytami!
Antoni
Mataczyrewicz:
-Czyli przyznaje Pani, że złote zęby były
”depozytami”?
Fridda Kardynalsson:
-…
(niezrozumiale)
Antoni Mataczyrewicz:
-Jaki udział w
aferze miał Gnom Gnomowicz Gnomoputin?
Fridda
Kardynalsson:
-Nigdy nie spotkałam Gnomoputina.
Antoni
Mataczyrewicz:
-Acha! „Nie spotkała Pani”, ale znała Pani
Gnomoputina?!
Fridda Kardynalsson:
-…
(niezrozumiale)
(...)
Antoni Mataczyrewicz:
-A gdzie
jest bomba?!
(...)
Kontrowersyjny tekst ustawy o
treści: „...dzieciom jedynie i to po uprzednim zdeponowaniu zęba”
poprawiono na: „… małym dzieciom jedynie i to po uprzednim
zdeponowaniu zaplombowanego komisyjnie zęba jedynie mlecznego”.
Taka treść obowiązuje wszystkie zębowe wróżki do tej pory. O
wyrywanych przemocą zębach słyszy się już bardzo rzadko, a jeśli
nawet, to zawsze zgodnie z ustawą; tylko małym dzieciom i tylko
mleczne. Zastanawialiście się czasem, dlaczego nie możecie
doliczyć się rano zębów Waszego dziecka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz