poniedziałek, 16 listopada 2015

Prawie bajka - Czapka, która piła za bardzo


Czapka, która piła za bardzo
      -To ja.
      -Jest Pan pewien?
      -Nie jestem już niczego pewien...
      -Hasło Pan pamięta?
      -Deszcz pada, dobry człowieku! To ja przecież!
      -Dobrze, dobrze... Proszę wejść.
      Stare, okute żelazem drzwi otworzyły się skrzypiąc. Wysoki, postawny mężczyzna ze złamanym nosem wprowadził gościa do ciemnego pustego pomieszczenia. Pustego, jeśli nie liczyć starego fotela na środku i świeczki stojącej nieopodal.
      -To Pan?
      -Tak. To ja... A to Pan?
      Z cienia wyłonił się niepozorny, starszy mężczyzna w przykusym fraku. Ukłonił się i wskazał fotel.
      -Proszę, niechże Pan spocznie. Napije się Pan czegoś? Wina, wódki, herbaty, kawy...
      -Do rzeczy! Do rzeczy! - przerwał niecierpliwie gość. -Ma Pan?
      -Mam...
      -Nie widzę...
      -Nie powinien Pan. Gdyby Pan zobaczył, to by...
      -Tak, tak, oczywiście...
      Mężczyzna podszedł. Nachylił się nad głową niecierpliwca i zapytał:
      -Nie pije?
      -Ciut pije.
      -A teraz?
      -Za mała chyba?
      -W sam raz, jeszcze się troszkę rozejdzie.
      -A nie ma Pan większej?
      -Dajże Pan spokój! Nie wymaga Pan zbyt wiele?
      -Za takie pieniądze...
      -Nie chce Pan, to nie. Myśli Pan, że można coś takiego...
      -Ależ skąd! Biorę, biorę! Nie spodziewałem się tylko, że będzie ciasna!
      -Musi być ciasna.
      -No tak. Czy już działa?
      -Proszę naciągnąć bardziej.
      -Tak?

      -Jeszcze trochę. Na oczy, proszę naciągnąć.
      -Tak? Ależ ja nic nie widzę!
      -Coś za coś.
      -Ale już działa?
      -O, tak! Jasna to rzecz!
      -Nie widzi mnie Pan?
      -Nic a nic!
      -Proszę zawołać odźwiernego!
      -Ależ, Drogi Panie!
      -Proszę zawołać odźwiernego natychmiast!
      -Dobrze, już wołam... Jest Pan bardzo podejrzliwy... - mężczyzna uchylił drzwi i zawołał. Chwilę potem do pokoju wszedł znany nam postawny mężczyzna:
      -Słucham?
      -Nie widzi mnie Pan?
      -Kto tu jest?!
      -Nie widzi mnie Pan!?
      -Oczywiście, że nie widzę!
      -Ha!
      -Jest Pan niezwykle przenikliwym człowiekiem. Nie da się Pan wystrychnąć na dudka... - z wyraźnym szacunkiem w głosie powiedział staruszek.
      -Ileż jestem winien? - zapytał gość, ale widać wpadł już na inny pomysł, już wstawał z fotela, już spinał się w sobie, gdy ciężka dłoń widać skłoniła go do zmiany planów i rzekł: -To ileż jestem Panom winien?
      -Ależ drobiazg! Za coś takiego? Sto tysięcy.
      -Pije w głowę. Za mała jest.
      -Kupuje Pan czy nie?
      -To sporo, jak na zbyt małą czapkę...
      -To całkiem niewiele, jak na dobry interes.
      -Nie potargujemy się?
      -Niech będzie moja strata! Jest Pan niezwykle inteligentnym i przekonującym człowiekiem! Niech będzie dziewięćdziesiąt tysięcy! ... ale gotówką...
      -Zgoda!
      Była piękna, jesienna noc, księżyc świecił w pełni. Nie chciało się naszemu bohaterowi wracać do domu. Teraz mógł wszystko! Szybkim krokiem mijał uliczki, rozdeptywał kałuże, kopał w latarnie, wyrwał kwiat z butonierki jakiemuś mężczyźnie, zwyzywał nawet przechodząca staruszkę, ot tak, dla zabawy. Usiłował właśnie zdobyć kolację, pozbawiając jej stójkowego, gdy ten spojrzał nań karcąco.
      -Widzę, że jesteście w dobrym humorze, obywatelu?
      -A widzi Pan tę czapkę? - naciągnął czapkę mocno na oczy – Niewidka!
      -A widzi Pan tę czapkę? - poprawił czapkę policjant – Policyjna!
      I tak zakończył dzień, a raczej rozpoczął nowy dzień, nasz bohater w przymałej czapce. Być może historia ta nie ma morału, może sensu nie ma, może nie ma ani jednego, ani drugiego, ale zapewniam Was, że jeśli kupujecie czapkę, nawet magiczną, warto sprawdzić, czy nie jest za mała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz