poniedziałek, 22 lutego 2016

Sznurek



-Po co ostrzysz siekierę? - zapytała.
Nie wiedział po co ją ostrzył, więc tylko wzruszył ramionami i dalej robił swoje.
-Zrobiłbyś coś pożytecznego. Z kranu w łazience kapie, klamka w drzwiach do wymiany, okna brudne, w piwnicy dawno miałeś posprzątać, a i śmiecie leżą od przedwczoraj!
-Tak, kochanie.
-Czas na ostrzenie siekiery czy oglądanie meczy to masz, ale żeby dzieciom klamkę naprawić, to nie.
-Tak, kochanie.
-Zobaczysz, któregoś dnia mnie zabraknie, dzieci zabraknie i będziesz miał spokój, będziesz sobie ostrzył siekiery, mecze oglądał i co tam chcesz.
-Tak, kochanie.
-Że też bóg pokarał mnie takim mężem! Siekiera i siekiera! Czasem mecz! Normalny chłop to by czasem chociaż... Ech!
-Tak, kochanie.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Tak, kochanie.
-Cudownie. Po prostu, cudownie. Idę z koleżankami na piwo. Nie wiem, kiedy wrócę!
-Tak, kochanie.
-Nie wiem, czy dziś wrócę! Nie wiem czy w ogóle wrócę!
-Tak, kochanie.
-Pewnie poznam jakiegoś faceta w barze i on mnie zerżnie w kiblu!
-Tak, kochanie.
-Albo dwóch ich będzie?
-Tak, kochanie.
-Podobam się mężczyznom, wiesz jak oni na mnie patrzą? - przejrzała się w dużym lustrze.
-Jak na idiotkę. - mruknął pod nosem.
-Co mówiłeś?
-Tak, kochanie.
-Prawdziwy mężczyzna, to by mnie na romantyczną kolację zaprosił, albo sam by ją podał. Prawdziwy mężczyzna to by mnie na rękach nosił.
-Może zaprosi... I niech nosi, będzie miał nauczkę. - znów mruknął.
-Spotkam takiego, może nawet dzisiaj, rzucę cię wreszcie i będę szczęśliwa!
-On mniej. - a po chwili dodał głośniej – Tak, kochanie.
-Właściwie po co ty ostrzysz tę siekierę?
-Kocham ją. Jest taka piękna, cicha, spokojna, wyrozumiała. Kocham ją głaskać, dotykać...
-Jesteś popierdolony, wiesz o tym?
-Tak, kochanie.
-To idę.
-Tak, kochanie.
-Wrócę późno, pijana i zapewne nie sama.
-Idź już wreszcie.
Poszła.
Otworzył schowane wcześniej piwo. Popił. Stanął przed lustrem i zastanawiał się. Obracał się, prężył i wciąż kombinował. Prawdziwy mężczyzna to powinien golić się nożem myśliwskim, bagnetem nawet.., ale bardziej męski taki to siekierą chyba? Spróbował. Marnie szło, ale jakoś szło. Pozacinał się nie bardziej niż zwykle, więc z dumą oglądał swoje dzieło w lustrze, potem wciągnął brzuch, wyprostował się. Kwaśną minę zrobił i odszedł od lustra. Lustra kłamią. Zwłasza po czterdziestce. Nie lubił telewizji, nie lubił sportu, zwłaszcza piłki nożnej, ale był to jedyny moment, gdy mógł powiedzieć, że chce spokoju i ciszy, bo... mecz ogląda. Gówno go ten mecz obchodził, ale miał dwie godziny spokoju. Teraz miał nawet więcej spokoju, ale co by tu zrobić? Może wreszcie czas rozłożyć folię na podłodze i zatłuc babę siekierą, gdy wróci? Nie, nie potrafił tego sobie wyobrazić. Owszem, nienawidził jej, ale, gdy pomyślał sobie o tym, że dzieci jutro rano się obudzą, drzwi otworzą... co wtedy?
Zastanawiał się chwilę, chodził w tę i we w tę... Wreszcie wyciąnął folię i rozłożył ją na podłodze. Drzwi do dziecięcego pokoju zamknął porządnie na klucz. Wyciągnął stary sznurek i podsunął krzesło... Spojrzał na drzwi do dziecięcego pokoju, zamamrotał coś, otarł łzę i zmienił zdanie. Złożył folię, schował siekierę. Ubrał się, cicho wyszedł z domu, wyszedł przed klatkę. Przerzucił sznur przez trzepak i już pętlę wiązał, już nawet założył ją sobie i zawisł niemal, ale albo pętla marna była, albo sznurek za długi, albo on za dużo piwa wypił.., w każdym razie nic z tego nie wyszło. Stłukł sobie kolano, otarł łokieć boleśnie, a co gorsza, gdy on podejmował decyzję swego życia, pojawiła się ona.
-Co ty wyprawiasz, stary durniu? Nawet powiesić się nie potrafisz? A dzieciaki same w domu? Ty chyba idiota jakiś jesteś?
Zwijał sznur w milczeniu:
-Tak, kochanie.
-Kompletny idiota! Ciebie w domu zostawić nie można! Śmiecie wyrzuciłeś?
-Nie, kochanie...
-Idiota!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz