czwartek, 17 grudnia 2015

Raz to niewiele - James Błond




    Zapach krwi unosił się jeszcze w pokoju hotelowym, gdy Błond pojawił się znikąd. Nie, nie wszedł w filmowym stylu wcale, po prostu nie pamiętał, gdzie był. To nic nowego u agenta, który lubi „wstrząśniętą, ale nie mieszaną” – i nie dotyczyło to tylko kobiet. Tak, James był rasistą. Nienawidził typu kaukaskiego, szczególnie pogardzał typem nordyckim. Nie było nic gorszego od blondynki o jasnej, świńskiej - jak mawiał - karnacji. Jednak wróćmy do rzeczy. James nie pamiętał, gdzie był i po co był. Tak więc pachniało jeszcze krwią. Resztki kaszanki walały się tu i tam.
-Polaczek?
-Jak coś, to zawsze Polaczki, co?
-Kaszanka...
-A, tak, faktycznie, mister Błond, Polak.
-Mamy drania!
-Nie mamy...
-Uciekł? Dopadnę go!
-Uciekł, ale nie dopadnie go nawet Pan, mister Błond. - do pokoju weszła ciemnowłosa piękność płci przeciwnej.
-Nie ma takiego, co by mi mógł uciec...
-Denat...
-Nie ma takiego denata, co by mi mógł uciec!
-Leży w toalecie.
-Czyżby?
-Myślę, że wciąż tam leży.
Leżał. Zatruł się kaszanką. Niezbyt świeżą kaszanką.
-Co on zrobił, właściwie?
-Nie wiemy. Umarł nim coś powiedział.
-Umarł nim coś zrobił?
-Możliwe. Nie wiemy...
-Nie wiecie?
-Nie żyje przecież...
-A więc co my tu robimy?
-Ja przyszłam cię zobaczyć, James. - powiedziała uroczo piękność.
-Taaa...
-A...
-My jesteśmy tu dlatego, że agent wezwał wsparcie...
-A co ja tu robię?! - zapytał Błond.
-Chuj wie...
-Ale nie powie. On już nie żyje. - odpowiedziało sumienie.
-Kto odpowiedział?
-Żartowałem! - dorzucił Jim Bean.
-Boli mnie głowa!
-Kogo?
-Strasznie śmierdzi...
-Mówi się „brzydko pachnie”.
-Ale tu śmierdzi.
Śmietnik faktycznie śmierdział. Nie, nie pachniał brzydko, on śmierdział i to śmierdział bardzo. James nie pamiętał jak się tu znalazł i nie pamiętał... nie pamiętał nic właściwie. Butelka – to jedyne co pamiętał i co wciąż trzymał w dłoni.
-Stój!
-Co?
-Mówi się „słucham”!
-Słucham?
-Boli mnie głowa!
-Ciebie?! - James zaczął rozumieć, że niczego nie rozumie. Butelkę bolała głowa, a on ją doskonale rozumiał, tak bardzo, że pocałował ją w czółko, by więcej jej głowa nie bolała.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz