-Dla Pana. - podał kopertę.
-Dla mnie?
-Taa, drobiazg...
-Dziękuję, ale... - a on zniknął.
Idę dalej, a tu znów ktoś podchodzi. Przysuwa się, mruga, podaje
kopertę.
-Dla Pana...
-Co dla mnie?
Nic nie odpowiedział, mrugnął i odszedł. Idę dalej, a tu znów podchodzi facet jakiś.
Nic nie odpowiedział, mrugnął i odszedł. Idę dalej, a tu znów podchodzi facet jakiś.
-Das ist für Sie.
-Słucham?
-Słucham?
-Proszsze, proszsze... - wsunął mi
kopertę do kieszeni i szybkim krokiem się oddalił. Co za
czort?
-Oj! Szanowny pan idzie w tym kierunku takim ogólnym, co ja? - smukły, wysoki jegomość z brodą zapytał patrząc świdrującymi oczkami... O, pewnie Żyd! - pomyślałem.
-Tak, na to wygląda... Pan Żyd jesteś!
-Oj! Szanowny pan idzie w tym kierunku takim ogólnym, co ja? - smukły, wysoki jegomość z brodą zapytał patrząc świdrującymi oczkami... O, pewnie Żyd! - pomyślałem.
-Tak, na to wygląda... Pan Żyd jesteś!
-Ja? Nie... Ja mason jestem. A to
bardzo niedobrze?
-E, nie, ja tylko tak pomyślałem,
wie pan, tak pan wygląda, jak pana w gazetach malują...
-Każde ludzie tu tak mówią, ale nie
przejmuj się pan, to dla pana. - I wręczył mi kopertę.
Miałem już tego dość. Nie wiedziałem co to znaczy. Zaglądam do koperty – pieniądze. Zaglądam do drugiej – to samo. Tak samo pozostałe, a tu znów ktoś podchodzi.
Miałem już tego dość. Nie wiedziałem co to znaczy. Zaglądam do koperty – pieniądze. Zaglądam do drugiej – to samo. Tak samo pozostałe, a tu znów ktoś podchodzi.
-Ty znajesz mienia?
-Ja nie znaju... - czy jak to tam się
mówiło po rusku.
-No, ładna. - podał kopertę.
Wziąłem. Dlaczego mam nie wziąć?
Idę sobie spokojnie dalej, już nawet
podliczyłem koperty, poskładałem, poukładałem, a tu znów jakiś
facet idzie.
-Ma pan dla mnie kopertę? -
zapytałem.
-A pan ma dla mnie ma jakąś?
-Ja? Dla pana? Dlaczego bym miał? Pan
kto?
-CBA.
-A ja nie CBA! - i szybko się
oddalam, a wredny typ za mną...
-CBA!
-Czego pan ode mnie chcesz? Ja nic nie wiem!
-Koperta!
-Czego pan ode mnie chcesz? Ja nic nie wiem!
-Koperta!
-Co, koperta?
Niestety, miał lepszą kondycję.
Dogonił mnie jakieś sto metrów dalej.
-Koperta! - powiedział zasapany i...
podał mi kopertę.
-Słucham?
-Dla pana.
-Ale CBA..
-No, mówiłem przecież! Bierz pan i
spadaj pan stąd!
Wziąłem. Wziąłem i spadłem.
Wracam do domu, przeliczam koperty. Nazbierało się ich trochę.
Otwieram tę od CBA, a tu pieniędzy nie ma, tylko liścik:
„Pozdrowienia od Prezesa! Składa Prezes i CBA”. Cholera! -
pomyślałem sobie. To już nikomu ufać nie można?!
no.... dobre..
OdpowiedzUsuń