środa, 2 marca 2016

Trup na jedną nóżkę




To było tak. Wchodzę do domu, palto na wieszak i już buty miałem zdejmować, ale widzę światło w pokoju. Światło? Sam mieszkam! Zapomniałem zgasić? No to wchodzę! Jednak dla pewności laskę dziadka do reki wziąłem. Kilka osób, wszyscy młodzi, ładni i eleganccy, kłaniają mi się, wódki nalewają, krzesełko podstawiają...
-Ale, ale, panowie, o co się rozchodzi?
-Na jedną nóżkę setka! Na jedną nóżkę setka! - śpiewali mi tak, aż musiałem wypić. Wypiłem i znowu pytam, a oni:
-Na drugą nóżkę setka! Na drugą nóżkę setka! - wypiłem...
-A trzecia setka dla wujka Mietka!
-Ale najpierw chciałbym...
-No, co, chuju, z nami nie wypijesz? - wyskoczył konus w białym garniturku, koledzy go uspakajali.
Popatrzyłem dokoła. Same sympatyczne twarze, może poza konusem, bo mi się naraził. Same wesołe twarze. Starszy pan, we fraku podał mi kieliszek i sam nalał.
-Proszz... Wypij, przyda ci się.
-A Pan... Kim Pan jest?
-Wujek Zenek, ale o tym potem... - i mrugnął.
-...ale jaka to okazja? Panowie... Ani to urodziny moje... Ani imieniny... Jak weszliście...?
-Jeszcze na czwartą nóżkę, Panie Bartoszu Kochany! - niby dlaczego mnie, kulturalny człowiek prosi... A mnie nerwy noszą od rana.. Wypiłem. Oni patrzą na mnie. Hmm... Siedem osób. Nikogo nie znam. Ubrani jak z lat 30-tych się urwali. Uśmiechnąłem się. Moje klimaty!
-Ale...?
W tym momencie zaczął bić zegar. Wcale bym się nie zdziwił,. Zawsze lubiłem stare, duże zegary, ale ja takiego zegara nie miałem nigdy. Zrobiło się wesoło, więc przepraszam wszystkich, bo muszę do toalety...
-Nie, nie, do toalety nie...
-Ale ja muszę!
-Nie musisz... - I faktycznie, już nie musiałem. Podstawiono mi tym razem szklankę.
-Duszkiem! Duszkiem! Duszkiem! - krzyczeli jeden przez drugiego... Miałem dość wszystkiego, więc.. wypiłem... Pomogło, humor mi się poprawił....
-Ja muszę do toalety, panowie, przepraszam...
-Nie musisz...
-Ależ muszę!
-Ależ wcale nie musisz!
-Wiesz lepiej ode mnie?
-Dobra, umówmy się... Wypijesz szklaneczkę, no, pół szklaneczki i odprowadzę cię do toalety!
-A kim ty...? Nie ważne. Dawaj! - wypiłem. Patrzył na mnie jakoś dziwnie.
-Lepiej?
-Lepiej!
-Chcesz tam iść? - wszyscy nagle na mnie spojrzeli.
-T.. tak... Chcę do toalety!
-Wiesz kim jestem?
-Owszem, nie wiem, ale muszę do łazienki! - pobiegłem nim znów zaczną mi przeszkadzać. Oj, jak dobrze zdążyć na czas...
-Bartoszu? Bartoszu? Wszystko w porządku? - stukają do drzwi. Odpierdoliło im?
-W kiblu jestem!!!
-Świetnie, nie zaglądaj do wanny! - zrobiło mi się jakoś dziwnie. Oczywiście musiałem zajrzeć. Siny, fioletowy facet, z długimi włosami z brodą, otwarte oczy, wanna pełna brązowej mazi? Co to, co to jest do kurwy nędzy?
-Wszystko w porządku?
-Dlaczego w mojej wannie leży trup, kurwa?!
-Ach, ten...
-Co?
-Nie pamiętasz wiele z poprzedniego dnia, Bartoszu?
-Jakiego dnia? - strzeliłem bez sensu...
-Jak by to powiedzieć...
-Kopnąłeś w kalendarz durny! - poznałem po głosiku palanta w białym garniturze.
Siedzę na kiblu i patrzę. Trup w wannie. Obce oczy, obca twarzy, broda podobna, włosy podobne... Siny jakiś, blady... Co ja robiłem wczoraj w nocy?
-ZENEK!
-Tak, Bartoszu?
-Co ja wczoraj robiłem w nocy??

-Daj spokój... Włóż spodnie i wstań z kibla...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz